Już konkretniej
-
DST
73.91km
-
Teren
35.00km
-
Czas
03:19
-
VAVG
22.28km/h
-
Sprzęt Cube Analog
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po zażyciu porannej porcji kefiru (polecam rano, nie tylko po imprezach!), mogłem wyruszyć w wielki świat. Zaczęło się konkretnie, z Robem Zombie w słuchawkach pomknąłem przez Minikowo asfaltem w kierunku Wiórka. Za Wiórkiem zapadłem sosnowy bór i po chwili odnalazłem Łabędzi Szlak Rowerowy. Jego nazwa jest jak najbardziej właściwa, bo wiedzie on wzdłuż starorzeczy i głównego koryta Warty. Były też łabędzie, o czym można przekonać się poniżej.
Chwilę po tym jak ufociłem łabądki, zadzwonił Josip. Zaproponował spotkanie nad jeziorem Jarosławieckim w WPN, sugerując żebym przebijał się do niego przez Osową Górę. Odparłem, że postaram się, ale mogę się zgubić. I rzeczywiście! Na Osową wjechałem bez większych problemów. Objechałem glinianki i wjechałem do WPN, zjeżdżając do malowniczego jeziorka Kociołek. A potem zabłądziłem :)
Telefon do przyjaciela mnie jednak uratował, Josip pokierował mnie do Trzebawia, gdzie się spotkaliśmy. Od słowa do słowa postanowiliśmy jechać w dół do Mosiny i Rogalinka, jednak nad błotnistym brzegiem jeziora Dymaczewskiego urwał nam się szlak. Musieliśmy więc wrócić do Trzebawia, gdzie się jednak rozstaliśmy. Josip ruszył dalej, żeby zrobić planowaną na dzisiaj stówę (trzymam za słowo!). Ja pocisnąłem w kierunku Grajzerówki, pojechałem nią do Puszczykówka, a potem już asfaltami przez Luboń i Starołękę wróciłem na Rataje.
Warte odnotowania jest, że na całej trasie kłębili się rowerzyści i spacerowicze (efekt pięknej niedzielnej pogody!), a istna kulminacja miała miejsce na przejeździe kolejowym w Puszczykówku, gdzie po obu stronach torów czekało chyba z 30 rowerzystów.
src='/
komentarze
A co do rowerzystów - to fakt, wylegli. Ogólnie pozytywny to fakt, tylko czasem mogliby być trochę bardziej kumaci a nie blokować całego szlaku jadąc w 3 obok siebie z prędkością około 15 km/h....