Irulon prowadzi tutaj blog rowerowy

Rozdziewiczona Góra

  • DST 36.00km
  • Teren 15.00km
  • Czas 01:33
  • VAVG 23.23km/h
  • Sprzęt Cube Analog
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 27 kwietnia 2011 | dodano: 27.04.2011

To, że po raz pierwszy wjechałem na Dziewiczą Górę rowerem nie jest bynajmniej powodem do chwały, ale stanowczo należy ten fakt odnotować. Nie wiedzieć czemu, żyłem w przeświadczeniu, że to strasznie daleko, a przecież po wybraniu najkrótszego asfaltu byłem tam w niespełna pół godziny, bo to tylko nieco ponad 11 km.
Przeklętej wieży obserwacyjnej na szczycie wcale nie było widać zza drzew i początkowo minąłem ją! Żeby do niej wrócić (kiedy w końcu raczyła się ukazać na moment) zatoczyłem łuk po piaszczystych drogach na północny-zachód od niej. Niestety kiedy wjechałem na szczyt, zaczęło się robić ciemno i nie mogłem poeksplorować (podeflorować? fuj, jakie sprośne żarty) okolicy tak jak bym chciał. Ponieważ nie lubię zbytnio wracać tą samą drogą, to skoro na górę wjechałem od Czerwonaka, postanowiłem wracać przez Kicin i Kozie Czaszki, a przejechawszy tory w Karolinie wybrałem Chemiczną i Hlonda, zamiast Gdyńskiej i Krańcowej, którymi jechałem w drodze do Czerwonaka.




komentarze
Irulon
| 11:09 sobota, 7 maja 2011 | linkuj Jaki tam nieustraszony. :)
Chyba faktycznie zjechałem killerem (bo zakładam, że tak się nazywa najbardziej stromy zjazd), ale bardzo asekuracyjnie.
josip
| 20:20 piątek, 6 maja 2011 | linkuj Nieustraszony deflorator Grzesik, he he. A killerem zjechałeś?
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa oispi
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]