Z Młodym przez chęchy i asfalty
-
DST
50.20km
-
Teren
18.00km
-
Czas
02:34
-
VAVG
19.56km/h
-
Sprzęt Cube Analog
-
Aktywność Jazda na rowerze
Młodszy mój brat zapragnął poznać czym smakuje życie cyklisty. I poznał!
A smakuje ono muchami w gębie, piaskiem pod kołami i wiejącym wmordewindem. Nie poddał się jednak, był z niego, wg jego własnych słów, "twardy słowian, a nie miętka nindża". Tak czy siak, 50 km udało się zrobić, co jest niezłym wyczynem, zważywszy na raczej stacjonarny tryb życia Młodego.
Trasa wiodła nas wzdłuż Cybiny do skraju Swarzędza, tajemniczym skrótem do Spławi, wiaduktami przez chlubę GDDKiA (niekulczykowa część A2 i S11), szczęśliwym skrótem przez ogródki (bylibyśmy zgubieni, gdyby nie miły pan oliwiący furtkę, którą przy okazji nam odkluczył) do Koninka. W Koninku wybraliśmy dłuższy wariant powrotny do Głuszyny (przez Daszewice i Babki, a nie Sypniewo). Ostatecznie Głuszynę minęliśmy z prawej, korzystając z od Babek z czerwonego szlaku rowerowego, który wyprowadził nas do Minikowa, a potem do domu.
Oto i ja w pełnej rowerowej krasie!
A to majaczące na horyzoncie bloki tzw. górnego tarasu Rataj. Rataje to ponoć drugie, po warszawskim Ursynowie, blokowisko w Polsce.
/