Irulon prowadzi tutaj blog rowerowy

Twice lost in the forest

  • DST 32.31km
  • Teren 7.00km
  • Czas 01:28
  • VAVG 22.03km/h
  • VMAX 44.73km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 28 maja 2011 | dodano: 29.05.2011

Udało się! Wyjechałem z Poznania :)
Byłem, niemal jak zwykle, ograniczony czasowo, więc tylko wjechałem na "szczyt" Dziewiczej Góry (szumna to nazwa jak na wzniesienie 143 m npm!), zjechałem zjazdem od północnej strony, z początku wyglądającym dość łagodnie. Plątanina ścieżek jaka się ukazała mym oczom uniemożliwiła brawurową jazdę, bo nie dość, że trzeba uważać na odsłonięte korzenie, to jeszcze musiałem pilnować ścieżki, bo co i rusz jakieś rozwidlenia i skrzyżowania były. Ale udało mi się, dokonując paru skrętów "na czuja", dojechać do Kicina, tak jak planowałem (lost in the forest once :). W Kicinie znowu trochę pokręciłem, mijając kościół i przebijając się do nowej drogi łączącej Kicin z Jankowicami. Początkowo zresztą chciałem zresztą z Kicina jechać do Wierzenicy i wrócić przez Gruszczyn, ale że byłem ograniczony czasowo, zdecydowałem się na krótszą trasę.
Nie żałowałem wyboru, bo droga do Jankowic malowniczo wspina się na morenowy wał przed Jankowicami (zdjęcie poniżej!), by potem dość stromo zejść w dolinę rzeczki Główna. Po przekroczeniu Głównej wyjechałem w Ligowcu obok lotniska, gdzie akurat był jakiś festyn i pokaz akrobacji lotniczych. Objechawszy lotnisko, przeciąłem tory kolejowe korzystając z betonowego tuneliku pod nasypem. Za torami zagłębiłem się w las i tutaj trochę się zaniepokoiłem, bo czasu do planowanego powrotu było co raz mniej, a ja nie byłem pewien, którędy wiedzie najkrótsza droga (lost in the forest twice :). Ostatecznie, jadąc trochę na azymut i kolejny raz skręcając "na czuja" w plątaninie leśnych duktów, wyjechałem w Zielińcu. Tutaj wzruszenie ogarnęło mnie na widok przystanków autobusu linii 66. Wszak pierwszy raz zobaczyłem pętlę mojego ulubionego autobusu (ulubionego, bo gwarantującego najkrótszy dojazd z Os. Rusa na Rondo Rataje). W Zielińcu znowu trochę pokręciłem, przeciąłem kolejne tory kolejowe i znalazłem się nad jeziorem Swarzędzkim, skąd już bezproblemowo, acz z lekkim poślizgiem czasowym, dotarłem do domu korzystając ze ścieżki rowerowej.






komentarze
KicinOnLine | 22:24 niedziela, 17 lutego 2013 | linkuj Znaleźliśmy to zdjęcie przypadkowo. Niestety, niedługo ten piękny krajobraz (dokładniej teren po prawej stronie drogi) może być zniszczony TIRami i wielką fabryką. Jeżeli chcesz wiedzieć więcej, zobacz na:
www.kicinonline.pl
Prosimy przyłącz się do protestu.
Irulon
| 18:50 poniedziałek, 30 maja 2011 | linkuj Swoją drogą, to już drugi raz mi piszesz, że gdzieś nie byłeś. Widać Ty bardziej jesteś wyczynowcem, a ja krajoznawcą. Zawsze sobie lubię w jakieś nowe miejsce pojechać. Ale jak nie znam trasy wtedy nie mogę się rozpędzić, bo muszę pilnować drogi i czasem chwilę podumać na skrzyżowaniu, w którą stronę jechać.
Irulon
| 18:47 poniedziałek, 30 maja 2011 | linkuj Rodzinne wyjazdy do Szamotuł :)
Ale warto jeździć, bo zawsze można np. bronka strzelić ze szwagrem, he he.
josip
| 19:48 niedziela, 29 maja 2011 | linkuj Super ta fotka! Ma klimat ta droga, never been there...

A cóż to cię Łukaszu tak ogranicza czasowo? Dzieci nie masz, praca etatowa i normowana...:)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa aoree
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]