Irulon prowadzi tutaj blog rowerowy

Półpętla północno-zachodnio poznańska

  • DST 95.20km
  • Teren 20.00km
  • Czas 04:16
  • VAVG 22.31km/h
  • VMAX 43.00km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • HRmax 170( 90%)
  • HRavg 124( 65%)
  • Kalorie 2350kcal
  • Sprzęt Cube Analog
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 19 maja 2012 | dodano: 22.05.2012

Ostatnią dłuższą wycieczkę weekendową kończyłem jadąc przez nadwarciańskie chęchy na wysokości Naramowic i Wilczego Młyna, więc tym razem postanowiłem tam zacząć. Pojechałem więc sobie obrzeżem Malty i ul. Świętego Michała na most Lecha, a przejechawszy go, skręciłem w prawo, by skrajem Wilczego Młyna wjechać w chęchy. Przejechałem pod imponującym mi ciągle wiaduktem kolejowej obwodnicy Poznania (tak się teraz na tę kolej narzeka, ale przecież obwodnicę sobie wcześniej zbudowała ta ona kolej...), zagłębiłem się w las i dalej pomknąłem już szlakiem nadwarciańskim do Biedruska. Szlakiem tym nie jeździłem przedtem dalej niż do Radojewa, więc dla mnie był to dziewiczy przejazd do Biedruska po tej stronie Warty.
W Biedrusku chwilę pobłądziłem, ale skonsultowawszy się z Google Maps w moim wiernym Monciaku, wybrałem drogę przez poligon do Chludowa. Droga z betonowych płyt wywiodła mnie z lasu na otwartą przestrzeń lasostepu,

gdzie wśród chaszczy zalegają pancerne wraki, takie jak ten poniżej.

Już zacząłem się martwić, czy aby nie odbiłem za bardzo na północ, kiedy oczom mym ukazało się Chludowo, gdzie po krótkim namyśle wybrałem drogę do Soboty (kierunek jedynie słuszny, bo 19 maja to był właśnie ten dzień!).
Po drodze w Golęczewie oglądam nieco podupadłe przykłady wiejskich chałup, z szachulcowymi fasadami i podcieniami. Może nie są to podcieniowe domy, które można podziwiać na Żuławach, ale i tak bardzo malownicze i jakieś takie nietypowe dla polskiej wsi. Może to koloniści niemieccy je budowali?
Za Sobotą była Rokietnica. W Rokietnicy zdecydowałem się na konsumpcję Snickersa w niezbyt estetycznych okolicznościach tej ciągle trochę zapuszczonej, a gminnej przecież wsi. To fakt, że nie jest położona tak korzystnie jak Tarnowo Podgórne, przez jej teren nie przebiega żadna droga krajowa, ale mimo wszystko... Po drodze mijam kościół, w nim była msza pogrzebowa mojego kolegi z liceum. Oszczędzę tutaj wspomnień, sam ze wstydem stwierdzam, że nie pamiętam już jak miał na imię. To przykre, jak pamięć jest krucha.
Z Rokietnicy przez Napachanie i Sady uderzam do Lusowa, by stamtąd spróbować jeszcze spenetrować niebieski szlak, który jak się okazało wiedzie południowym skrajem jeziora Lusowskiego i który wyprowadził mnie do Lusówka. Jeszcze przed Lusówkiem zacząłem odczuwać kryzys, a kiedy odbiłem na południe do Sierosławia dostałem wmordewinda. Ale pocieszyłem się, że teraz wracam już i nie kombinuję, a to mi dodało sił. Powrót był już całkowicie asfaltem przez Skórzewo, Grunwald, Os. Kopernika i Hetmańską. Wracając chciałem zahaczyć o myjnię, by przemyć, a potem nasmarować mojego skrzypiącego Cube'a, ale nie chciało mi się czekać w kolejce.




komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa zyokr
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]