La ciudad no cesa III
-
DST
21.60km
-
Czas
01:00
-
VAVG
21.60km/h
-
HRavg
120( 63%)
-
Kalorie 590kcal
-
Sprzęt Cube Analog
-
Aktywność Jazda na rowerze
Tym razem krócej, bo chmury zbierające się nad miastem wróżyły deszcz. Ponieważ odświeżyłem sobie w poprzednich dniach Grunwald, Jeżyce i Wildę, teraz przyszła kolej na Łazarz. Ale, że akurat z tamtej strony nadciągały groźnie wyglądające chmury, dojechawszy na Ułańską, rozpocząłem strategiczny odwrót przez Jeżyce. Po drodze zdążyłem się zachwycić jedną z modernistycznych plomb, domem na ul. Prusa, w którym mieści się obecnie Wojewódzka Biblioteka Publiczna. Coś mnie pociąga w tych budynkach - mają piękne, geometryczne kształty, są otynkowane i nie straszą wielką płytą, a czasem mają fasady ozdobione ceglanymi zdobieniami (do czasu jak jakiś cienias ich nie zatynkuje). Takie perełki są na Jeżycach, Wildzie i Łazarzu, warto też wspomnieć o Domu Weterana na Ugorach.
Perełki perełkami, ja pędziłem do domu, bo coraz wyraźniej zbierało się na deszcz. Przejechałem koło Okrąglaka (o modernizmie już była mowa... daruję sobie zachwyt), przez pl. Wolności i Stary Rynek dotarłem nad Wartę i jadąc ścieżką rowerową dotarłem w okolice Os. Tysięclecia, gdzie dopadła mnie ulewa. Całkowitego przemoczenia uniknąłem chroniąc się w przejściu podziemnym pod ul. Chartowo koło dawnej pętli na Lecha. Na szczęście gwałtowny deszcz nie trwał długo i po chwili, nieco mokry, dojechałem wśród podeszczowych kałuż do domu.