La ciudad no cesa IV
-
DST
58.50km
-
Teren
7.00km
-
Czas
02:22
-
VAVG
24.72km/h
-
Temperatura
20.0°C
-
HRmax
175( 93%)
-
HRavg
142( 75%)
-
Kalorie 1652kcal
-
Sprzęt Cube Analog
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pogoda ciągle niepewna (nie wiadomo skąd i kiedy przyjdzie deszcz), co mnie zniechęca do dalszych wypadów, staram się jeździć po mieście. Dzisiaj jednak miałem najdłuższy wypad z cyklu "Miasto bez końca", w którym wpadłem nawet na moment na teren podpoznańskich gmin Tarnowo Podgórne i Dopiewo.
Trasa zaczęła się od szybkiego przejazdu w linii niemalże prostej do Mostu Św. Rocha, stamtąd wzdłuż Warty, przez Szyperską i wzdłuż Szelągowskiej do Wartostrady, a potem ulicą Ugory i dalej przez Cytadelę, Sołacz, Rusałkę, Wolę do Przeźmierowa... zresztą co będę pisał, mapka przecież jest.
Z tą Wartostradą to ciekawa sprawa: jęczy ludność, jęczy prasa, jęczą rady osiedli, że Poznań jest odwrócony od Warty i nie wykorzystuje potencjału rzeki. Głosy te słabną w trakcie powodzi, z których Poznań wychodzi (poza okolicami Dębiny) obronną ręką dzięki wytyczonemu pół wieku temu szerokiemu korytu. Ale potem jęki podnoszą się znowu. Coś w tym rzeczywiście jest - ubezpieczenie od powodzi pozbawiło Poznań klimatycznych zakątków, bo Chwaliszewo już nie takie jak kiedyś. W każdym razie, w odpowiedzi na jęki, miasto - uosobione przez radę osiedla Stare Miasto i Wydział Ochrony Środowiska - podjęło się trudu przywrócenia rzeki miastu. Dzieje się to w sposób dość nietypowy - oto zamiast wytyczyć trakty (może nawet z sezonową małą gastronomią, odporną na okresowe zalewanie) między mostami Lecha (Estkowkiego) i Przemysła (Hetmańska), w pobliżu Starego Rynku, wykonano odcinek w nadwarciańskich krzakach na wysokości Cytadeli, w miejscu, gdzie równolegle biegnie całkiem zacna ścieżka pieszo-rowerowa wzdłuż Szelągowskiej. Ale cóż - mamy tzw. quick win, wierzmy, że pójdą za tym dalsze inwestycje (inwestycyjki właściwie, jeśli porównamy je z tym co było przed Euro). I domyślam się, że wytyczenie jakichś sensownych ścieżek na terenach o których pisałem napotyka na problemy własnościowe, czy też konieczność zgód różnych organów, np. zarządu gospodarki wodnej (?) itp.
A sama ścieżka jest dość przyjemna, jechałem nią... kilka minut :)
Ino oświetlenia nie ma, jesienią będzie niefajnie. Ale swoją drogą - jak opar się od wody podniesie, będzie szalenie nastrojowo :p