Do Rogalina
-
DST
51.90km
-
Teren
15.00km
-
Czas
02:18
-
VAVG
22.57km/h
-
Temperatura
7.0°C
-
Sprzęt Cube Analog
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po raz pierwszy wziąłem w pracy urlop, żeby pojechać na wycieczkę, więc zacznę od uroczystego salutu dla szefowej, która mi go wspaniałomyślnie udzieliła.
Wyjazd się opóźnił nieco, z uwagi na mgłę, która wilgotnym i zimnym oparem spowiła od rana Poznań. Ruszyłem więc dopiero przed 11, kiedy mgła zaczęła się nieco przerzedzać. Po krótkiej medytacji postanowiłem pomknąć na południe, już w trakcie jazdy wybierając między Kórnikiem a Rogalinem. Zwyciężył ten ostatni i przejechawszy mostek na Głuszynce skręciłem w prawo do Czapur, zamiast pomknąć szlakiem rowerowym w kierunku Babek (w kierunku wsi Babki w zasadzie, bo jakże to, w kierunku babek nie mknąć?). W Czapurach wjechałem na drogę powiatową do Rogalinka, ale zjechałem z niej w lewo, żeby skorzystać z Łąbędziego Szlaku Rowerowego, który pozwolił mi uniknąć dość ruchliwej drogi powiatowej i jeszcze ruchliwszej drogi wojewódzkiej Mosina - Kórnik. Po drodze mogłem podziwiać resztki zamglonego krajobrazu, bo, o dziwo, zgodnie z prognozą, przez chmury zaczynało przebijać słońce.
Postój na urządziłem sobie dopiero w Rogalinie, gdzie cieniu pradawnych dębów rozgrzałem się herbatą z termosu i posiliłem kanapkami.
Postój był mi bardzo potrzebny, bo kondycja i siła w nogach ciągle jeszcze nie ta, a do tego ubrałem się jednak zbyt lekko, bo wilgotny, zimny wietrzyk był dość przenikliwy. Zaniechałem więc dalszych planów i postanowiłem wracać do domu, choć nie mogłem sobie odmówić przejazdu lasami między Rogalinkiem a Wiórkiem.
Jak było do przewidzenia, dzisiaj - kiedy to piszę - jestem już lekko podziębiony. Taki lajf. Ale warto było! :)
SPECJALNIE DLA BENASKA:
Dęby rogalińskie w pełnej krasie, zdjęcie z 23 XI 2012.