Irulon prowadzi tutaj blog rowerowy

Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2012

Dystans całkowity:158.30 km (w terenie 44.00 km; 27.80%)
Czas w ruchu:07:21
Średnia prędkość:21.54 km/h
Maks. tętno maksymalne:164 (87 %)
Maks. tętno średnie:135 (71 %)
Suma kalorii:1193 kcal
Liczba aktywności:5
Średnio na aktywność:31.66 km i 1h 28m
Więcej statystyk

Indoor cycling

  • HRmax 164( 87%)
  • HRavg 135( 71%)
  • Kalorie 470kcal
  • Sprzęt Cube Analog
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 27 listopada 2012 | dodano: 12.12.2012

Olymp na Smoluchowskiego.



Do Rogalina

  • DST 51.90km
  • Teren 15.00km
  • Czas 02:18
  • VAVG 22.57km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Sprzęt Cube Analog
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 23 listopada 2012 | dodano: 24.11.2012

Po raz pierwszy wziąłem w pracy urlop, żeby pojechać na wycieczkę, więc zacznę od uroczystego salutu dla szefowej, która mi go wspaniałomyślnie udzieliła.

Wyjazd się opóźnił nieco, z uwagi na mgłę, która wilgotnym i zimnym oparem spowiła od rana Poznań. Ruszyłem więc dopiero przed 11, kiedy mgła zaczęła się nieco przerzedzać. Po krótkiej medytacji postanowiłem pomknąć na południe, już w trakcie jazdy wybierając między Kórnikiem a Rogalinem. Zwyciężył ten ostatni i przejechawszy mostek na Głuszynce skręciłem w prawo do Czapur, zamiast pomknąć szlakiem rowerowym w kierunku Babek (w kierunku wsi Babki w zasadzie, bo jakże to, w kierunku babek nie mknąć?). W Czapurach wjechałem na drogę powiatową do Rogalinka, ale zjechałem z niej w lewo, żeby skorzystać z Łąbędziego Szlaku Rowerowego, który pozwolił mi uniknąć dość ruchliwej drogi powiatowej i jeszcze ruchliwszej drogi wojewódzkiej Mosina - Kórnik. Po drodze mogłem podziwiać resztki zamglonego krajobrazu, bo, o dziwo, zgodnie z prognozą, przez chmury zaczynało przebijać słońce.

Postój na urządziłem sobie dopiero w Rogalinie, gdzie cieniu pradawnych dębów rozgrzałem się herbatą z termosu i posiliłem kanapkami.

Postój był mi bardzo potrzebny, bo kondycja i siła w nogach ciągle jeszcze nie ta, a do tego ubrałem się jednak zbyt lekko, bo wilgotny, zimny wietrzyk był dość przenikliwy. Zaniechałem więc dalszych planów i postanowiłem wracać do domu, choć nie mogłem sobie odmówić przejazdu lasami między Rogalinkiem a Wiórkiem.
Jak było do przewidzenia, dzisiaj - kiedy to piszę - jestem już lekko podziębiony. Taki lajf. Ale warto było! :)

SPECJALNIE DLA BENASKA:
Dęby rogalińskie w pełnej krasie, zdjęcie z 23 XI 2012.




Ostatnia taka jazda

  • DST 27.30km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:17
  • VAVG 21.27km/h
  • Sprzęt Cube Analog
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 18 listopada 2012 | dodano: 22.11.2012

I kolejny problem spowodowany obsunięciem w czasie między wycieczką a wpisem. Zatytułowałem go roboczo "Ostatnia taka jazda", ale nie pamiętam czemu.
Chyba o słonecznie-suchą pogodę chodziło, choć ciepło przesadnie nie było i pod koniec lekko zmarzłem już (ale sam sobie jestem winny, bo nie nałożyłem moich standardowych, ciepłych skarpet w kolorze olive green).
Pokręciłem się trochę po Jeżycach i znowu po Grunwaldzie, byłem także pod stadionem przed meczem Lech-Legia. Ku memu zaskoczeniu, mimo swej liczebności kibice (tak, kibice, nie kibole) dość karnie szli chodnikiem, zostawiając ścieżkę rowerową wzdłuż Bułgarskiej przejezdną. Nie wiedząc co ich czeka (przypominam, 1:3), biedacy ściągali tłumnie z zaparkowanych po całej dzielnicy samochodów, autobusów i vanów.
Ale kiedy padały gole dla Legii, ja spokojnie pałaszowałem z żoną pyszny krem z ziemniaków i naleśnika w jadłodajni Manekin (polecam!).



Rześko

  • DST 29.60km
  • Czas 01:23
  • VAVG 21.40km/h
  • Sprzęt Cube Analog
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 17 listopada 2012 | dodano: 22.11.2012

Pojechałem sobie zobaczyć na drugi koniec miasta, jak też wyglądać będzie kwestia dojazdu do nowej siedziby mej sławetnej firmy, której imienia tu nie zdradzę (aczkolwiek nie jest to ani ABW, CBA ani nawet IPN).
Generalnie planuję dojeżdżać tam tramwajem (nie, nie rowerem - nie mam miejsca w domu na drugi rower, a mój jedyny nie ma błotników i ma w takim bezbłotnikowym stanie pozostać). Problem w tym, że prezydent miasta ukradł dopiero co uruchomiony tramwaj z ulicy Grunwaldzkiej w Poznaniu. Ukradł na czas budowy (która się oczywiście przedłuży) nad nie istniejącą tzw. III ramą komunikacyjną (która oczywiście nie powstanie) wiaduktu (który i tak potem trzeba będzie zbudować od nowa, nawet kiedy za 20-30 lat ta rama w ogóle powstanie). Mniejsza o to zresztą, bo konkluzja jest taka, że zmuszony zostałem do codziennego korzystania z samochodu. A rekonesans rowerowy wykazał, że miejsc parkingowych w okolicy jest mało i są w większości dzikie.
Ale wycieczkę zaliczam do udanych :)
Żałuję jedynie, że nie zdążyłem uchwycić aparatem spotkanego na ulicy Słonecznej ekstremalnie grubego kocura (tj. zrobić zdjęcie "temu kotu"), bo schował się pod samochód.



Niepodległościowo

  • DST 21.00km
  • Teren 8.00km
  • Czas 01:01
  • VAVG 20.66km/h
  • Sprzęt Cube Analog
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 11 listopada 2012 | dodano: 22.11.2012

Tak to jest, kiedy się robi wpis z ponad 10-dniowym poślizgiem. Nie pamiętam za bardzo co i jak, dobrze, że chociaż długość i czas wpisałem sobie wcześniej.
Pogoda chyba była wtedy pogodnie pochmurna, powietrze rześkie, kilometry średnio raźno uciekały spod kół, więc wycieczka za długa nie była. A gdzie kręciłem? Po Michałowie i Kobylim Polu chyba...



Tragedia i dramat

Wtorek, 6 listopada 2012 | dodano: 06.11.2012

Nie, nie chodzi o trening (indoor cycling z Maciejem w Remplusie), który był jak zwykle super (kondycja ok, kolano nie doskwierało), ale o to, że zawieruszyłem gdzieś pulsometr. Wydawało mi się, że schowałem cały sprzęt do mojej przepastnej torby, ale w domu stwierdziłem, że został mi tylko pasek. Więc albo wypadł mi z torby (wątpię), albo go zostawiłem w szatni, a ktoś się nie bał i za...bał, bo kiedy wróciłem do Remplusa, to zguby nie mogłem nigdzie znaleźć. Idzie kryzys, skoro ludzie się łaszą na jeden z najtańszych modeli Sigmy...

No ale cóż - obyśmy mieli tylko takie problemy, jak zgubienie pulsometru za niecałe 200 zł. To był prezent i w sumie nie wiem, czy powinienem być szczęśliwy (straciłem coś, za co nie płaciłem), czy też bardziej smutny (bo swą zgubą unieszczęśliwiłem i siebie i kochanego darczyńcę). Odpowiedzi na podany wyżej dylemat proszę wysyłać na adres:
BEHIND THE HOT WATER PIPES
THIRD WASHROOM ALONG
VICTORIA STATION'
Dodatkowe nagrody przewidziane dla tych, którzy bez pomocy Google rozpoznają do czego nawiązuję podając powyższy adres :)



Już prawie normalnie...

  • DST 28.50km
  • Teren 20.00km
  • Czas 01:22
  • VAVG 20.85km/h
  • Temperatura 9.0°C
  • HRmax 145
  • HRavg 120( 63%)
  • Kalorie 723kcal
  • Sprzęt Cube Analog
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 2 listopada 2012 | dodano: 03.11.2012

Pogoda jak na listopad całkiem ciepła, pochmurno z przejaśnieniami, powietrze rześkie, żyć nie umierać!
Trochę za ciepło się nawet ubrałem, w pewnym momencie zwolniłem, żeby się nie przepocić. Kolano czułem, ale raczej ścięgna, a nie łąkotkę, czy gdzieś "wewnątrz". Ale nadal jeżdżę na mniejszych obciążeniach niż zwykle, z jeszcze większą kadencją.
Tak czy siak, parametry wycieczki są jak na mnie prawie normalne.
Trasa: Olszak - Nowa Wieś - Michałowo - Tulce - Żerniki i odnowiona wojewódzka 433 - Jaryszki - Szczepankowo - Franowo - Os. Czecha - dom.