Maj, 2012
Dystans całkowity: | 436.45 km (w terenie 33.00 km; 7.56%) |
Czas w ruchu: | 19:42 |
Średnia prędkość: | 22.15 km/h |
Maksymalna prędkość: | 43.00 km/h |
Maks. tętno maksymalne: | 172 (91 %) |
Maks. tętno średnie: | 136 (72 %) |
Suma kalorii: | 8287 kcal |
Liczba aktywności: | 13 |
Średnio na aktywność: | 33.57 km i 1h 30m |
Więcej statystyk |
Wieczorne dotlenienie
-
DST
13.30km
-
Czas
00:46
-
VAVG
17.35km/h
-
Sprzęt Cube Analog
-
Aktywność Jazda na rowerze
Nic godnego opisania, ale odnotować trza
-
DST
24.90km
-
Czas
01:07
-
VAVG
22.30km/h
-
Sprzęt Cube Analog
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wilda, Łazarz, Sołacz
-
DST
28.98km
-
Czas
01:31
-
VAVG
19.11km/h
-
HRavg
98( 52%)
-
Kalorie 360kcal
-
Sprzęt Cube Analog
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zmęczony sobotnim melanżem i lekko niewyspany wybrałem się późnym popołudniem na przejażdżkę. Pierwsze 3 km pedałowałem równo, próbując się rozgrzać, licząc, że sflaczenie przejdzie. Nie przeszło :)
Więc spokojnie się pokręciłem po Wildzie (ale nie znalazłem wszystkich murali), potem po Łazarzu, by przez Grunwald, Ogrody, Rusałkę, Sołacz i wzgórze św. Wojciecha zajechać na Stary Rynek, skąd wróciłem ścieżką rowerową na Rataje.
Luźno i swobodnie
-
DST
13.00km
-
Czas
00:40
-
VAVG
19.50km/h
-
Sprzęt Cube Analog
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zupełnie rekreacyjnie, bez kasku, pulsometru i w bawełnianej bluzie zamiast odzieży specjalistycznej. Przyjemny przejazd na spotkanie z żoną, a potem rundka wokół Malty. Zimny wiatr pewnie w innych okolicznościach bym przeklinał, ale przy tej prędkości i stroju przyjemnie mnie chłodził i orzeźwiał.
Wieczornie
-
DST
41.30km
-
Teren
8.00km
-
Czas
01:57
-
VAVG
21.18km/h
-
Temperatura
25.0°C
-
HRmax
160( 85%)
-
HRavg
105( 55%)
-
Kalorie 703kcal
-
Sprzęt Cube Analog
-
Aktywność Jazda na rowerze
Najpierw z żoną do miasta do aptek (w jednej ja miałem receptę do zrealizowania, w drugiej żona - tacy z nas rozproszeni lekomani), a potem w miasto. To "w miasto", skończyło się w Lasku Marcelińskim, gdzie spotkałem Josipa, który przegonił mnie dwukrotnie po "fajnym singlu" (Josipie, tylko z Tobą takie jeżdżę... i nie bez przyjemności, choć samemu się nie chce :).
Potem wróciliśmy sobie Bukowską, Roosevelta i Dworcową.
Thanks for the ride, buddy! :)
Na myjnię
-
DST
6.50km
-
Czas
00:16
-
VAVG
24.38km/h
-
Sprzęt Cube Analog
-
Aktywność Jazda na rowerze
Nawet w niedzielę o 8 rano ktoś korzystał z myjni przy stacji BP koło ronda Żegrze! Ale akurat jedno stanowisko było wolne, więc udało mi się sprawnie opłukać mój welocyped. I to był kres mojej rowerowej aktywności w niedzielę, bo sobotnia wycieczka (mimo, że fajna przecież) jakaś taka na siłę była, noga jakoś nie podawała.
Półpętla północno-zachodnio poznańska
-
DST
95.20km
-
Teren
20.00km
-
Czas
04:16
-
VAVG
22.31km/h
-
VMAX
43.00km/h
-
Temperatura
18.0°C
-
HRmax
170( 90%)
-
HRavg
124( 65%)
-
Kalorie 2350kcal
-
Sprzęt Cube Analog
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ostatnią dłuższą wycieczkę weekendową kończyłem jadąc przez nadwarciańskie chęchy na wysokości Naramowic i Wilczego Młyna, więc tym razem postanowiłem tam zacząć. Pojechałem więc sobie obrzeżem Malty i ul. Świętego Michała na most Lecha, a przejechawszy go, skręciłem w prawo, by skrajem Wilczego Młyna wjechać w chęchy. Przejechałem pod imponującym mi ciągle wiaduktem kolejowej obwodnicy Poznania (tak się teraz na tę kolej narzeka, ale przecież obwodnicę sobie wcześniej zbudowała ta ona kolej...), zagłębiłem się w las i dalej pomknąłem już szlakiem nadwarciańskim do Biedruska. Szlakiem tym nie jeździłem przedtem dalej niż do Radojewa, więc dla mnie był to dziewiczy przejazd do Biedruska po tej stronie Warty.
W Biedrusku chwilę pobłądziłem, ale skonsultowawszy się z Google Maps w moim wiernym Monciaku, wybrałem drogę przez poligon do Chludowa. Droga z betonowych płyt wywiodła mnie z lasu na otwartą przestrzeń lasostepu,
gdzie wśród chaszczy zalegają pancerne wraki, takie jak ten poniżej.
Już zacząłem się martwić, czy aby nie odbiłem za bardzo na północ, kiedy oczom mym ukazało się Chludowo, gdzie po krótkim namyśle wybrałem drogę do Soboty (kierunek jedynie słuszny, bo 19 maja to był właśnie ten dzień!).
Po drodze w Golęczewie oglądam nieco podupadłe przykłady wiejskich chałup, z szachulcowymi fasadami i podcieniami. Może nie są to podcieniowe domy, które można podziwiać na Żuławach, ale i tak bardzo malownicze i jakieś takie nietypowe dla polskiej wsi. Może to koloniści niemieccy je budowali?
Za Sobotą była Rokietnica. W Rokietnicy zdecydowałem się na konsumpcję Snickersa w niezbyt estetycznych okolicznościach tej ciągle trochę zapuszczonej, a gminnej przecież wsi. To fakt, że nie jest położona tak korzystnie jak Tarnowo Podgórne, przez jej teren nie przebiega żadna droga krajowa, ale mimo wszystko... Po drodze mijam kościół, w nim była msza pogrzebowa mojego kolegi z liceum. Oszczędzę tutaj wspomnień, sam ze wstydem stwierdzam, że nie pamiętam już jak miał na imię. To przykre, jak pamięć jest krucha.
Z Rokietnicy przez Napachanie i Sady uderzam do Lusowa, by stamtąd spróbować jeszcze spenetrować niebieski szlak, który jak się okazało wiedzie południowym skrajem jeziora Lusowskiego i który wyprowadził mnie do Lusówka. Jeszcze przed Lusówkiem zacząłem odczuwać kryzys, a kiedy odbiłem na południe do Sierosławia dostałem wmordewinda. Ale pocieszyłem się, że teraz wracam już i nie kombinuję, a to mi dodało sił. Powrót był już całkowicie asfaltem przez Skórzewo, Grunwald, Os. Kopernika i Hetmańską. Wracając chciałem zahaczyć o myjnię, by przemyć, a potem nasmarować mojego skrzypiącego Cube'a, ale nie chciało mi się czekać w kolejce.
Wiatr wieje, zimno jest
-
DST
43.83km
-
Teren
2.00km
-
Czas
01:54
-
VAVG
23.07km/h
-
HRavg
112( 59%)
-
Kalorie 854kcal
-
Sprzęt Cube Analog
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zimno! Niby słońce świeci, ale wiatr zimny wieje. Tętno nie to co trzeba niestety, człowiek się nie rozgrzewa.
Pojechałem sobie do miasta, odwiedzić nowy deptak (Wrocławska), zobaczyć zamek Gargamela, tfu, Przemysła, obejrzeć nowe tory przy pl. Wolności. A potem jakoś tak wyszło, że przez Teatralkę i Mickiewicza wjechałem na Bukowską i nią pojechałem do Wysogotowa i dalej, by potem skręcić do Skórzewa i przez Fabianowo i Luboń wrócić.
Das Gargamel Schloss in Posen
Dookoła Poznania
-
DST
48.05km
-
Czas
02:03
-
VAVG
23.44km/h
-
HRavg
119( 63%)
-
Kalorie 1149kcal
-
Sprzęt Cube Analog
-
Aktywność Jazda na rowerze
Było pochmurno, dość zimno jak na maj i zapowiadało się na deszcz, ale i tak wyszedłem na rower :)
Z początku włóczyłem się po Poznaniu (Wilda, Łazarz, Grunwald potem Przybyszewskiego i Bukowska), by następnie przebić w lasy nad Rusałką i zrobić pętlę północnymi rubieżami miasta i wrócić wzdłuż nadwarciańskich chęchów. Zmoczyło mnie trochę, ale mżawka była znośna i przy końcu wycieczki zdążyłem wyschnąć. Rozpadało się za to mocniej jakieś kilkanaście minut po moim powrocie, więc tym razem mi się udało :)
Zdążyć przed burzą
-
DST
31.99km
-
Teren
2.00km
-
Czas
01:16
-
VAVG
25.26km/h
-
VMAX
40.00km/h
-
HRmax
172( 91%)
-
HRavg
136( 72%)
-
Kalorie 891kcal
-
Sprzęt Cube Analog
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zamiast tradycyjnego piwa w piątkowy wieczór zapodałem sobie krótki wypad. Ale do piwa mnie jednak ciągnęło, bo przez miasto przebiłem się do Lasku Marcelińskiego, gdzie tradycyjnie libacji z kolegami oddaje się mój bliski krewny (brat, znaczy się). Dojechałem, znalazłem brata i jego kompanów, pogadałem chwilę (komary rypały), by na widok pierwszej błyskawicy czmychnąć do domu. Czmychanie, mimo że bardzo intensywne pod koniec(40 kmh i 170 HR) w miarę jak burza była coraz bliżej, nie uchroniło mnie przed lekkim zmoknięciem, bo rozpadało się na dobre, kiedy podjeżdżałem pod dom.