Irulon prowadzi tutaj blog rowerowy

Indoor cycling

  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 29 stycznia 2013 | dodano: 31.01.2013

W Remplusie. Tradycyjny, niekomfortowy tłok w szatni, ale tradycyjnie bardzo dobry trening z Maciejem.



Indoor cycling

  • HRmax 169( 89%)
  • HRavg 144( 76%)
  • Kalorie 562kcal
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 24 stycznia 2013 | dodano: 31.01.2013

Olymp. Trening jak trening :)



Indoor cycling

  • HRmax 173( 92%)
  • HRavg 138( 73%)
  • Kalorie 486kcal
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 21 stycznia 2013 | dodano: 31.01.2013

Ciekawy trening Low End Endurance z Zetą, w Olympie.
Przez cały trening mocno pilnowała nas, żeby nie przekraczać wskazanych na dany etap treningu %HR (65%, 75%, 80%). Trzymanie tętna w ryzach było czasem wyzwaniem - a to się za mocno pedałowało, przekraczając wyznaczony poziom, a to puls spadał zbyt nisko i trzeba było odzyskiwać utracony poziom przyspieszając lub dokładając więcej na koło.
Ciekawe było też to, że po raz pierwszy w Olympie jechałem przy wszystkich rowerach zajętych, sam zajmując jeden z ostatnich.
Młody też był i choć nie robił wszystkich zmian, to pedałował dłużej niż ja, bo zaczął od półgodzinnego startera, który ja opuściłem.



Indoor cycling

  • HRmax 185( 98%)
  • HRavg 153( 81%)
  • Kalorie 673kcal
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 19 stycznia 2013 | dodano: 31.01.2013

Ponownie Olymp, tym razem samotnie, bo brat dołączył po spinningu i odbyliśmy razem trening na maszynach.
Fajnie się jechało, natomiast miała miejsce sytuacja dla mnie symptomatyczna. Otóż monitoring tętna w Olympie odbywa się za pomocą pulsometrów, których pomiar na bieżąco wyświetlany jest z laptopa połączonego z laptopem. Przed rozpoczęciem pomiaru konieczne jest połączenie numeru pulsometru z profilem użytkownika. Prowadzący robią to nie przerywając projekcji, więc można podejrzeć parametry ćwiczących. Otóż na zajęcia jako jedna z ostatnich weszła dziewczyna o sylwetce, która wzbudziła moją sympatię. Z ciekawością więc zerknąłem na jej profil. 96 kg przy 177 cm! Takie parametry to absolutny triumf kobiecości, pod warunkiem, że komórki lipidowe odkładają się we właściwych miejscach :)



Indoor cycling

  • HRmax 167( 88%)
  • HRavg 141( 75%)
  • Kalorie 507kcal
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 16 stycznia 2013 | dodano: 31.01.2013

W Olympie, Low End Endurance, po raz pierwszy dołączył mój młodszy brat. Nie do końca dał radę, ale nie od razu Rzym zbudowano, pierwsze śliwki robaczywki itd itp.
Mi się w każdym razie jechało przyzwoicie.



Noworocznie. Kierunek: Kierskie

  • DST 52.90km
  • Teren 3.00km
  • Czas 02:23
  • VAVG 22.20km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Sprzęt Cube Analog
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 1 stycznia 2013 | dodano: 01.01.2013

Wracając do domu z sylwestrowej imprezy, zastanawiałem się, czy zapodać sobie piwko (ok. 3 zł, jakieś 15 min), czy rower (bezpłatnie, jeśli nie liczyć spalonych kalorii, czas: jakieś 1-2h). Rower wygrał, co być może oznacza, że alkoholizm o jakim wspomina mi czasem żona, jeszcze tak zupełnie mną nie zawładnął.
Wyjechałem po 14, nie miałem więc zbyt dużo czasu. Dousznie zapodałem sobie prezent gwiazdkowy, czyli najnowszą płytę Dead Can Dance ("Anastasis"). W czasie między utworami Anabasis, a Return Of The She-King dojechałem w dobrym tempie do Lasku Marcelińskiego. W Lasku lekkie błoto na ścieżkach i całkiem sporo spacerowiczów. Na tyle sporo, że miałem kłopot z wysikaniem się (zwłaszcza, że bezlistne drzewa nie dawały takiej intymnej ochrony, jakiej bym oczekiwał). Ale w końcu udało się. Przy okazji zrobiłem fotkę - Lasek Marceliński wygląda na niej jak, nie przymierzając, Mroczna Puszcza (Mirkwood)*.

Po krótkiej technicznej przerwie, której powód podałem powyżej, zmieniłem radykalnie nastrój, zapodając sobie dysk drugi z dwupłytowej "XXV" grupy Wejder (pisownia fonetyczna, album do nabycia w dobrych sklepach muzycznych oraz online). Mając w uszach gitarowy jazgot zniekształcony szumem wiatru, dojechałem via Bukowska, Przeźmierowo, Baranowo i Chyby nad jezioro Kierskie. Tutaj ponownie się zatrzymałem, wysyłając do żony smsa z przesłaniem "don't panic" (bo zmierzchać już zaczynało mocno, a moja lepsza połowa, przed telewizorem i pod kocykiem, mogłaby zacząć się martwić). Zmieniłem muzykę na The Nefilim "Zoon" (to jednak musi być dobra płyta, skoro ostatnio na każdym wyjeździe jej słucham). Słysząc w słuchawkach charakterystyczny wokal McCoya uspokoiłem się nieco, a łydki moje dostały tzw. pałeru. Ruszyłem wschodnim brzegiem jeziora na południe, mijając po drodze punkt widokowy na skarpie oraz podziwiając miły niebieskawy poblask jaki z toni jeziora wydobywały ostatnie promienie słońca**. Przystanek zrobiłem sobie dopiero, żeby ufocić "łabędzią zatokę".

Co tu dużo mówić - po tym postoju stwierdziłem, że pora na mnie, depnąłem więc i Słupską, wzdłuż Dąbrowskiego, a następnie Polską i Bukowską dotarłem do centrum i ominąwszy skrajem Jeżyc rozbabraną Kaponierę, przejechałem Teatralkę i przy Collegium Minus niczym "silent killer" wjechałem znienacka w zadowoloną z siebie grupkę młodzieży, stąpającą radośnie po ścieżce rowerowej. Dziewczęta pisnęły, a jeden z chłopaków krzyknął "tu jest ścieżka rowerowa!". Nic dodać, nic ująć. Rozstąpili się przede mną, zrozumieli swój błąd, już więcej dreptać po trasach rowerowych mam nadzieję nie będą. A i ofiar w ludziach nie było.
Przez plac Wolności dotarłem na Stary Rynek, skąd ścieżką rowerową przez most Rocha i wzdłuż tramwajowej trasy kórnickiej dotarłem do domu. Po drodze miałem moment słabości, podjechałem zatankować na Statoil. Ale w lodówce nie mieli Tyskiego Klasycznego, kolejny raz więc udało mi się wygrać z nałogiem.

* przy tej okazji, polecam film Hobbit. Szału nie ma, ale warto.
** G.G. Kay "Ostatnie promienie słońca". Polecam wszystkim to sympatyczne i nastrojowe czytadło, utrzymane w tonacji powieści historycznej (Wyspy Brytyjskie IX w., Normanowie, Celtowie i Anglosasi), ale w oprawie lekko fantastycznej (Anglowie to Anglicyni, Normanowie to Erlingowie, Celtowie to Cyngaelowie itd). Nie pamiętam dokładnie o co tam chodziło, ale pamiętam, że mi się podobało. Stoi na półce, więc może przeczytam znowu?



Jesienna zima w mieście

  • DST 39.40km
  • Teren 3.00km
  • Czas 01:50
  • VAVG 21.49km/h
  • Sprzęt Cube Analog
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 29 grudnia 2012 | dodano: 29.12.2012

Zima teraz w Poznaniu jesienna - temperatura koło zera, ale pochmurno z przejaśnieniami i co jakiś czas deszcz zamiast śniegu. W takich to okolicznościach przyrody (choć bez deszczu, na szczęście) postanowiłem się wybrać na przedpołudniową wycieczkę. Przy okazji - "okoliczności przyrody" - chyba już weszło na stałe do języka, tracąc sarkastyczny charakter i może niektórzy już nawet nie pamiętają, że to jedna z nieśmiertelnych fraz z filmu "Rejs".
Z uwagi na to, że kiedy wyjeżdżałem było jeszcze lekko poniżej zera, założyłem dwie warstwy na nogi, ręce i głowę oraz aż cztery na tułów. Dzięki temu nie było mi w ogóle zimno w trakcie jazdy (inna sprawa, że aż tak zimno znowu nie było :)
Trasa wiodła przez Maltę, Śródkę, Cytadelę, Winogrady i Os. Słowiańskie (tak nazywa się niewielkie skupisko gomułkowskich bloków - ładnie odnowionych, trzeba przyznać - między ulicami Maczka i Urbanowską), by potem przez Sołacz i Rusałkę doprowadzić mnie do Smochowic, gdzie zawróciłem, by wzdłuż Dąbrowskiego i przez osiedla Lotnictwa Polskiego (bloki) i Lotników Wielkopolskich (domy jednorodzinne koło Fortu VII) dotrzeć do Bukowskiej. Ulicą tą wróciłem do centrum, by potem przez św. Marcin, pl. Wiosny Ludów i ścieżkę rowerową przez most Rocha wrócić na Rataje.
Tym razem do śledzenia swojej trasy użyłem aplikacji Moje Trasy by Google. Wskazania odległości wg GPS różnią się znowu o ponad kilometr i to pomimo tego, że po włączeniu aplikacji, rejestrowała ona na mapie ruch którego nie było, gdyż ubierałem wtedy jeszcze rękawiczki i nastawiałem sobie muzykę. A skoro o muzyce mowa, to dzisiaj rozpocząłem od drugiej strony Ride The Lightning (stare, ale jare, przypominam - strona druga winylu/kasety zaczyna się od Trapped Under Ice). Potem było objawienie tego roku, czyli Anti Tank Nun z Titusem na wokalu i basie, rewelacyjnym nastoletnim solowym gitarzystą Iggim oraz wykonującym czarną robotę (tj. tworzącym riffy) gitarzystą rytmicznym o dość pospolitej ksywie Adi. Płyta faktycznie jest ciekawa, ładnie balansując między thrash a bardziej klasycznymi heavy metalem, solówki perliste, a wokal Titusa nie denerwuje mnie jak na płytach Acidów. Mimo tego nie dobrnąłem do jej końca, zmieniając dźwięki na bardziej posępne i industrialne - w słuchawkach do końca trasy miałem "Zoon" grupy The Nefilim. Tego wysłuchałem już do końca - i tak minęły mi te ponad 2 godziny na powietrzu.



Świątecznie

  • DST 32.60km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:47
  • VAVG 18.28km/h
  • Sprzęt Cube Analog
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 26 grudnia 2012 | dodano: 27.12.2012

Mam nadzieję, że to nie był ostatni wyjazd w tym roku, bo liczę, że dzisiejsza aura (pochmurno z opadami) się jutro odmieni (ma być koło zera, ale słonecznie). Wczoraj również było słonecznie, więc wyjazd był całkiem udany, choć w spacerowym tempie.
Pojechałem przez Rondo Rataje i Most Dworcowy na Łazarz. Piękna dzielnica, w jej części na zachód od Głogowskiej (okolice Palmiarni i ul. Matejki) jest coraz więcej wyremontowanych kamienic, a przy ul. Morawskiego odkryłem całkiem ładnie wkomponowane nowe budynki mieszkalne. Potem zwiedziłem Grunwald, kolejny raz zachwycając się, jak koło całkiem ruchliwych arterii mogą istnieć ciche zaułki zabudowane wolnostojącymi lub połączonymi domami jednorodzinnymi.
Wróciłem przez os. Kopernika, glinianki, Świerczewo i Dębinę na Starołękę, by stamtąd przejechać przez Dolny Taras Rataj do Malty, skąd wróciłem do domu.
W trakcie jazdy testowałem mój nowy telefon z GPS i aplikację MapMyRide. Trasa mojej wyprawy została dość dokładnie odnotowana (choć wskazania GPS różnią się od wskazań licznika o 1 km), jednak nie bardzo wiem jak ją wkleić do bikestats, coś chyba musiało zmienić się od czasu publikacji wskazówek, jak to zrobić.

Smagane wiatrem trzciny wokół glinianki Staw Bracicha.


Osuszona Malta - jedyna woda w niej to kałuże i płynąca środkiem Cybina.



Zgadnijcie co

  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 22 grudnia 2012 | dodano: 23.12.2012

tak, tak, the larch (czyli Indoor Cycling). W Remplusie, z Agatą jako prowaditielką.



And now...

Czwartek, 20 grudnia 2012 | dodano: 23.12.2012

... for something completely different! Indoor cycling :)
[w oryginale było: the larch, przypominam]
Remplus, prowadził Waldek.