Wiatr wieje, zimno jest
-
DST
43.83km
-
Teren
2.00km
-
Czas
01:54
-
VAVG
23.07km/h
-
HRavg
112( 59%)
-
Kalorie 854kcal
-
Sprzęt Cube Analog
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zimno! Niby słońce świeci, ale wiatr zimny wieje. Tętno nie to co trzeba niestety, człowiek się nie rozgrzewa.
Pojechałem sobie do miasta, odwiedzić nowy deptak (Wrocławska), zobaczyć zamek Gargamela, tfu, Przemysła, obejrzeć nowe tory przy pl. Wolności. A potem jakoś tak wyszło, że przez Teatralkę i Mickiewicza wjechałem na Bukowską i nią pojechałem do Wysogotowa i dalej, by potem skręcić do Skórzewa i przez Fabianowo i Luboń wrócić.
Das Gargamel Schloss in Posen
Dookoła Poznania
-
DST
48.05km
-
Czas
02:03
-
VAVG
23.44km/h
-
HRavg
119( 63%)
-
Kalorie 1149kcal
-
Sprzęt Cube Analog
-
Aktywność Jazda na rowerze
Było pochmurno, dość zimno jak na maj i zapowiadało się na deszcz, ale i tak wyszedłem na rower :)
Z początku włóczyłem się po Poznaniu (Wilda, Łazarz, Grunwald potem Przybyszewskiego i Bukowska), by następnie przebić w lasy nad Rusałką i zrobić pętlę północnymi rubieżami miasta i wrócić wzdłuż nadwarciańskich chęchów. Zmoczyło mnie trochę, ale mżawka była znośna i przy końcu wycieczki zdążyłem wyschnąć. Rozpadało się za to mocniej jakieś kilkanaście minut po moim powrocie, więc tym razem mi się udało :)
Zdążyć przed burzą
-
DST
31.99km
-
Teren
2.00km
-
Czas
01:16
-
VAVG
25.26km/h
-
VMAX
40.00km/h
-
HRmax
172( 91%)
-
HRavg
136( 72%)
-
Kalorie 891kcal
-
Sprzęt Cube Analog
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zamiast tradycyjnego piwa w piątkowy wieczór zapodałem sobie krótki wypad. Ale do piwa mnie jednak ciągnęło, bo przez miasto przebiłem się do Lasku Marcelińskiego, gdzie tradycyjnie libacji z kolegami oddaje się mój bliski krewny (brat, znaczy się). Dojechałem, znalazłem brata i jego kompanów, pogadałem chwilę (komary rypały), by na widok pierwszej błyskawicy czmychnąć do domu. Czmychanie, mimo że bardzo intensywne pod koniec(40 kmh i 170 HR) w miarę jak burza była coraz bliżej, nie uchroniło mnie przed lekkim zmoknięciem, bo rozpadało się na dobre, kiedy podjeżdżałem pod dom.
Bez pary
-
DST
33.10km
-
Teren
1.00km
-
Czas
01:34
-
VAVG
21.13km/h
-
HRavg
106( 56%)
-
Kalorie 583kcal
-
Sprzęt Cube Analog
-
Aktywność Jazda na rowerze
Tytuł może sugerować brak partnera/partnerki :) ale nie - tu chodzi o kompletne sflaczenie. Tętno nie przekraczało 110, nie mogłem się zmusić by jechać intensywniej i przez to zmarzłem, bo ubrałem się przy założeniu mocniejszej jazdy.
Po tej wycieczce postanowiłem dać sobie spokój na parę dni.
Ale i tak fajnie było wyjść na powietrze, nie ma co :)
Wieczorny test Bukowskiej
-
DST
24.70km
-
Czas
01:01
-
VAVG
24.30km/h
-
HRavg
127( 67%)
-
Kalorie 644kcal
-
Sprzęt Cube Analog
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po siłowni (przepełnionej, zapoconej) zdecydowałem się jeszcze dotlenić na rowerze. Pojechałem zobaczyć nowy asfalt na Bukowskiej i - co ważniejsze - na ścieżkach rowerowych wzdłuż niej, całkiem przyzwoitych. Po drodze mijałem całkiem sporo innych bajkerów. Zastanawiające jest, że wśród mężczyzn dominują "wyczynowcy" ubrani mniej lub bardziej profesjonalnie i odbywający - tak jak ja - wycieczkę. Natomiast wśród pań (dziewcząt właściwie...) o wiele więcej jest rowerzystek swobodnych, które na swoich kozach wracają od znajomych, z zakupów itp. Jest chyba na to moda (i świetnie!), bo jeszcze 2-3 lata temu to mi się tak nie rzucało w oczy.
Powoli rowerzyści zaczynają być zauważalni, a piesi dzięki ciągłemu ruchowi na ścieżkach częściej się pilnują, żeby trzymać się swojej części chodnika.
Po Poznaniu
-
DST
31.60km
-
Czas
01:21
-
VAVG
23.41km/h
-
Temperatura
8.0°C
-
HRavg
122( 64%)
-
Kalorie 753kcal
-
Sprzęt Cube Analog
-
Aktywność Jazda na rowerze
Szybki wypad po powrocie z majówki. Temperatur spadła znacząco w stosunku do poprzedniej niedzieli, żałowałem, że nie wziąłem rękawiczek.
Na spacerze z żoną
-
DST
14.50km
-
Teren
5.00km
-
Sprzęt Cube Analog
-
Aktywność Jazda na rowerze
Tak, spacer to dobre określenie, z uwagi na tempo :)
Nad Jez. Lusowskie
-
DST
84.30km
-
Teren
30.00km
-
Czas
03:33
-
VAVG
23.75km/h
-
VMAX
43.30km/h
-
Temperatura
28.0°C
-
HRavg
132( 70%)
-
Kalorie 2195kcal
-
Sprzęt Cube Analog
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po setce dnia poprzedniego wcale nie czułem się zmęczony, więc szparko pomknąłem ponownie na zachodnie obrzeża Poznania, których jeszcze dobrze nie spenetrowałem. Wycieczka w nieznane rejony zaowocowała pomyleniem kierunków, co wyraźnie widać na mapce poniżej - zamiast jechać od razu do Lusówka jak planowałem, popędziłem do Dopiewa, a w samym Dopiewie ponownie źle skręciłem. Miałem dość sił, żeby spokojnie przepedałować dodatkowe kilometry, ale powoli zaczynam się zastanawiać na GPS.
Słońce nadal prażyło, a choć się tym razem wysmarowałem kremem do opalania , to doprawiłem sobie łydki, które stały się autentycznie poparzone. Ramiona uchroniłem zakładając długi rękaw.
Ciekawie wyglądający, choć dość młody (neogotycki, ukończony w 1916 jak sprawdziłem) kościół w Lusowie;
Seteczka
-
DST
106.50km
-
Teren
40.00km
-
Czas
04:31
-
VAVG
23.58km/h
-
VMAX
42.00km/h
-
Temperatura
25.0°C
-
HRmax
176( 93%)
-
HRavg
142( 75%)
-
Kalorie 3211kcal
-
Sprzęt Cube Analog
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pierwsze przekroczenie magicznej liczby kilometrów odkąd zacząłem bloga. Poprzedni raz >100 km było w... 1996 roku, kiedy pojechałem do Krotoszyna na festiwal folkowy.
Pogoda była piękna, pierwszy atak lata tego roku, a ja zapomniałem się wysmarować i spiekłem się jak rak. Początkowo chciałem jechać krótką pętlę Rataje - Kórnik - Rogalin - Starołęka - Rataje, ale w Rogalinie, po odpoczynku w cieniu prastarych dębów, zdecydowałem się pojechać na drugi brzeg Warty i już jakoś poszło :)
Wyraźnie było widać tzw. kompensację (mam nadzieję, że dobrze użyłem tego terminu), czyli nagromadzenie sił po pięciodniowym pobycie na szkoleniu w Zakopanym. Łatwo wszedłem na wysokie tętno i je utrzymywałem, noga podawała itd.
Bardzo zacny wyjazd!
Po pracy
-
DST
29.80km
-
Teren
10.00km
-
Czas
01:09
-
VAVG
25.91km/h
-
VMAX
44.60km/h
-
Temperatura
16.0°C
-
HRmax
173( 92%)
-
HRavg
132( 70%)
-
Kalorie 739kcal
-
Sprzęt Cube Analog
-
Aktywność Jazda na rowerze
W końcu się cieplej zrobiło. Niby właściwy ubiór zapewnia "komfort termiczny" i nie marzłem specjalnie w tym roku, ale jednak w taką pogodę bardziej chce się kręcić, nos się nie zatyka... i w ogóle :) Okolice Olszaka - Nowej Wsi - Michałowa ciągle mi się nie nudzą, w zasadzie każdą wycieczkę ostatnio tamtędy jeżdżę. Tym razem przemknąłem jeszcze skrajem Koninka i Krzesin, by via Ostrowska i Franowo wrócić do domu.